Dzieli nas 10 tysięcy kilometrów, kultura, język czy model prowadzenia biznesu. Jednak oba rynki coraz śmielej się na siebie otwierają. Japończycy zachwycają się opolską porcelaną, my doceniamy ich za precyzję i technologie.
Jak przełamać pierwsze bariery? Jak zdobyć zaufanie i uznanie powściągliwych Japończyków? Jak odnaleźć się w kulturze etosu pracy i wychwycić subtelne niuanse, które czasem mogą zadecydować o decyzjach biznesowych? Jak te i wiele innych pytań odpowie z pewnością Polsko – Japońskie Forum Biznesu, zorganizowane przez Opolskie Centrum Rozwoju Gospodarki. Zgromadziło ono wielu praktyków, przedstawicieli firm japońskich w Polsce i instytucji wspierających kontakty obu krajów.
Trzecia gospodarka świata otwiera wiele możliwości
Wiele dobrego może zrobić podpisana w lutym tego roku umowa gospodarcza pomiędzy UE i Japonią – tzw. EPA. – Zależy nam, aby promować wymianę handlową, technologiczną, ale również kulturalną. To porozumienie otwiera szanse na nowe kontakty biznesowe i usprawnienie handlu, zarówno w kwestiach eksportu do Japonii, jak i importowaniu wybranych towarów. Chcemy przybliżyć i „odczarować” rynek japoński, który w dobie globalizacji i informatyzacji, mimo geograficznej odległości może stać się nam bliski – przyznał Roland Wrzeciono, dyrektor OCRG. Potencjał na rynku japońskim dostrzega także członek zarządu województwa Szymon Ogłaza. – Cieszę się, że takie spotkania jak te pozwalają przybliżyć naszym przedsiębiorcom nowe rynki, które warto brać pod uwagę przy planowaniu biznesu. Są czasem nieodkryte i wydają się odległe, wręcz niedostępne. EPA z pewnością będzie temu służyć. Rynek japoński to trzecia gospodarka świata. Jest duży i innowacyjny, możemy się na nim wiele nauczyć. Cieszę się, że możemy wsłuchać się w doświadczenia praktyków i ofertę wsparcia instytucji otoczenia biznesu – mówił.
Dyrektor JETRO Warszawa, Mikihiko Shimizu z wdziękiem przywitał się po polsku. Przyznał także, że cieszy się z udziału w forum. – Polska stworzyła duże możliwości i poświęca dużo uwagi dla japońskiego biznesu. Polska jest atrakcyjnym rynkiem dzięki wzrostowi ekonomicznemu i kompetentnym formom, zwłaszcza z branży AT oferującym innowacyjne rozwiązania. Jestem pewny, że firmy japońskie będą kontynuowały efektywny dialog z polskimi firmami, zwłaszcza tymi lokalnymi – przyznał.
Polityka małych kroków
– Potencjał jest duży – przyznaje Piotr Suszycki, prezes Polskiej Izby Gospodarczej w Japonii, który od 30 lat mieszka w kraju kwitnącej wiśni. – Rozpoczęliśmy projekt współpracy na poziomie regionalnym około 10 lat temu. Efektem jest obecność na japońskim rynku marki Namysłów oraz opolskiej porcelany. Takie produkty poza samym wymiarem eksportowym promują nasz kraj. To proces długofalowy. Należy pamiętać, że dzieli nas wiele mentalność, kultura, język czy inne podejście do biznesu, wiele niuansów życia codziennego – wyjaśnił. Piotr Suszycki przyznaje także, że opinia Polaków o pracowitości Japończyków ma odzwierciedlenie w rzeczywistości. – Są bardzo pracowici. Wiem z autopsji, że pracują dużo i długo. Trudno nam się do tego modelu zbliżyć w 100%, jednak japoński pracodawca ma bardzo dobre zdanie o polskim pracowniku. Firmy japońskie zatrudniają w swoich firmach w Polsce ponad 50 tys. Polaków. Opowiem w tym miejscu pewną anegdotę zasłyszaną od japońskiego biznesmena. Zastanawiał się on nad pewnymi zachowaniami polskich pracowników, których zresztą bardzo : jest pewne zadanie, które można skończyć w ciągu godziny, lecz wybija 17:00, Polak zamyka komputer i idzie do domu. W Japonii coś takiego nie przystaje, oprócz sytuacji ekstremalnych. Tam się zostaje, kończy zadanie i idzie do domu. Inne podejście jest także do brania urlopu: 2-3 tygodniowe urlopy w Polsce są normalne, a w Japonii to nie do pomyślenia. Można się wtedy spodziewać, że po powrocie, nie zastanie się swojego biurka. Warto dodać, że jest cała masa sytuacji niezrozumiałych dla Polaka – mówił. Prezes Polskiej Izby Gospodarczej w Japonii przyznaje jednak, że bilans eksportu jest jednak bardziej korzystny dla Japonii. – Japonia ma bardzo wysoko przetworzone i wyspecjalizowane produkty. Polska pracuje nad eksportem produktów z najwyższej półki m.in. gier komputerowych, instrumentów i maszyn. Warto zaistnieć w świadomości Japończyków, to kruszy lody. Jako przykład podam Bohemia Glass. Co roku ambasador Czech wręcza grand championowi sumo wielki, ważący kilkanaście kilogramów puchar. Jest on oglądany przez całą Japonię i pozwala na pozytywne skojarzenie z Czechami – dodaje.
Gospodarka – sieć wielu zależności
Teodor Kula, dyrektor zarządzający ESA Logistyka przyznaje, że żyjemy w ciekawych, ale niespokojnych biznesowych czasach. – To choćby brexit, gdzie za przysłowiowe „Za pięć dwunasta”, nie wiemy co, gdzie i jak. To też perturbacje za naszą wschodnią granicą, kwestie polityczne i sankcje czy też otwarty konflikt gospodarczy pomiędzy administracją amerykańską a Chinami. Jest również coraz więcej roszczeń pomiędzy USA i UE. To porozumienie EPA, de facto z jednym z silniejszych gospodarek na świecie jest pożądane i potrzebne. Liczymy, ze w kolejnych latach zniesie wiele innych ceł i obostrzeń handlowych – mówi. Jaki to może mieć wpływ na nasz Lokalny rynek? – Patrząc, jak polskie firmy poradziły sobie bardzo dobrze po akcesji do EU na wymagających rynkach zachodnich, możemy być spokojni. Rynek japoński ze swoimi 120 milionami konsumentów, specyficzny i wymagający może być szansą dla eksporterów świetnej żywności, tekstyliów czy kosmetyków, a także na ściągnięcie technologii produktów japońskich pod naszych lokalnych konsumentów. Jestem optymistą, patrząc na efekty umowy jaką EU podpisała z Koreą w 2012 roku. Wzrost obrotów handlowych Polski z tym krajem wzrósł w niektórych sektorach o 30-40% – mówił.
Opolska porcelana to unikat
Gości ona w japońskich domach od roku 2012. Powstała tam nawet seria domów polskich, gdzie w logotypie jest nasz opolski wzór, wielokrotnie na dniach polskich odbywają się warsztaty opolskiej porcelany. Ewa Żołna z Cepelii Opolskiej, będąca członkiem Polsko – Japońskiej Izby Gospodarczej przyznaje, że Japończycy są wymagającymi klientami. – Przypadła im do gustu, ponieważ cenią to, co jest misterne, dokładne, unikatowe. Zawsze przy naszym stoisku są tłumy. I tak do późnego wieczora, dopóki są ludzie. Są perfekcyjni, w tym co robią. Podczas warsztatów traktują mnie jak sensei – mistrza, który pokazuje, jak malować wzór opolski. Czekają na moje instrukcje, czy np. pomalować kwiatka na czerwono czy niebiesko. Znają również ceramikę z Bolesławca i często nas mylą. Pokazujemy różnicę podczas warsztatów – że my to porcelana, Bolesławiec ceramika, my pracujemy stalówką, oni pieczątkami. Mimo różnic kulturowych cenią nasze bombki (mimo, że poza Tokio nie znają tego przedmiotu). Zaskoczyło mnie, gdy zauważyłam, jak najmniejsze z nich używają jako wisiorek na łańcuszkach. Naprawdę to doceniają – przyznaje Ewa Żołna.
kk