ECMO to niepozorne gabarytowo urządzenie, umożliwiające tzw. pozaustrojowe natlenianie membranowe. Ratuje pacjentów w stanie ostrej, ciężkiej niewydolności oddechowej lub krążeniowej, u których zawodzą konwencjonalne metody. Zakup urządzenia sfinansował Samorząd Województwa Opolskiego.
To drugie urządzenie, jakie pojawiło się w utworzonym w lipcu ubiegłego roku Regionalnym Centrum ECMO w opolskim Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym. Do tej pory dzięki niemu i determinacji lekarzy Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii USK w Opolu uratowano 8 z 11 pacjentów, znajdujących się w skrajnie ciężkim stanie. Gdyby nie zastosowanie u nich ECMO, nie mieliby oni jakichkolwiek szans na przeżycie. Jest to terapia ostateczna, dość inwazyjna i stosowana jedynie, gdy inne konwencjonalne metody zawodzą. Ponadto z takich urządzeń podczas procedur medycznych korzystają lekarze na Oddziale Kardiochirurgicznym oraz na Oddziale Kardiologii. Metoda ta stosowana jest od wielu lat w kardiochirurgii i dotyczy kilkugodzinnego okresu wyłączenia układu oddechowego pacjenta i krążenia pozaustrojowego.
Krok w dobrym kierunku
Wicemarszałek Roman Kolek, jako anestezjolog, gorąco wspiera zakup takich urządzeń. – Naturalną konsekwencją jest to, że najbardziej wyspecjalizowany, wiodący ośrodek w regionie przejął na siebie zadanie ratowania pacjentów w wyjątkowo trudnym stanie. Metoda ta od kilku lat jest stosowana w ciężkiej niewydolności oddechowej. Kolejne takie urządzenie umożliwi leczenie drugiego pacjenta. Jedna maszyna nie wystarcza, trudno stawiać lekarzy w sytuacji, gdzie mają wybierać, komu ratować życie. ECMO kapitalnie wypełnia potrzeby, na szczęście niewielkiej liczby pacjentów – przyznaje Roman Kolek.
– To ogromna satysfakcja, że możemy pomoc i odpowiedzieć na zgłaszane potrzeby. Problemy zdrowotne mieszkańców są dla nas ważne – doposażamy karetki, wsparliśmy budowę stałej bazy LPR czy kierunek lekarski. To kolejny poziom obsługi naszych pacjentów. Dziękujemy za zaangażowanie lekarzy – dodaje marszałek Andrzej Buła.
Z zakupu kolejnego urządzenia cieszy się również Dariusz Madera, dyrektor USK w Opolu. – Dzięki ogromnemu zaangażowaniu merytorycznemu i wiedzy lekarzy, a szczególnie doktorów – Ryszarda Gawdy oraz Tomasza Czarnika udało się w Opolu stworzyć Regionalne Centrum ECMO. Dziękuję ogromnie zarządowi województwa opolskiego za sfinansowanie urządzenia. To szansa dla pacjentów – mówi.
Jeden z nielicznych ośrodków w Polsce
Jak przyznają zgodnie lekarze, beneficjentami są przede wszystkim pacjenci. – Naszą ideą jest poprawa leczenia pacjentów z całego województwa. Bez tej metody na pewno by umarli, a chcemy im dać szanse, której do tej pory nie mieli. Chcemy zakończyć niepotrzebne umieranie pacjentów, wiedząc, że są takie metody na świecie. Zwróciliśmy się do samorządu województwa i po pół roku mamy aparat, to ewenement w skali kraju – przyznaje dr Tomasz Czarnik. Jak dodaje lekarz, ważne jest, że sprzęt jest dedykowany wyłącznie Oddziałowi Intensywnej Terapii. – Idea Centrum ECMO musi być związana z Odziałem Intensywnej Terapii, a nie z kardiochirurgią czy kardiologią – potwierdza dr Czarnik. – Jesteśmy jedynym Oddziałem Intensywnej Terapii, który leczy pacjentów bez udziału oddziału kardiochirurgii metodą leczenia ciężkich niewydolności oddechowych i krążeniowych – mówi.
Podobne centra działają w Poznaniu, Lublinie (terapia ostrej niewydolności oddechowej, bez krążeniowej), te we Wrocławiu i Zabrzu, związane są ściśle z oddziałami kardiochirurgicznymi.
Jak wyjaśnia drugi z lekarzy, dr Ryszard Gawda, leczenie pacjentów tą metodą trwa zwykle kilka lub kilkanaście dni. – Najdłużej podłączony pacjent korzystał z urządzenia 40 dni. Leczyliśmy m.in. pacjentów ze Strzelec Opolskich, Kędzierzyna – Koźla, którzy szczęśliwie opuścili nasz oddział – mówił. Warto dodać, że wśród ośmiu uratowanych pacjentów był mężczyzna po zatrzymaniu krążenia w głębokiej hipotermii, u którego temperatura ciała spadła do 22 stopni Celsjusza. Po zastosowaniu ECMO wrócił do domu w pełni zdrowy, bez żadnych ubytków neurologicznych.
Zarząd województwa opolskiego przekazał na zakup urządzenia blisko 370 tysięcy złotych.
kk