Byli młodzi, pełni marzeń i planów, zakochani … Byli tacy jak my. Byli również uciemiężeni, zdesperowani, zniewoleni, zmęczeni życiem w strachu. Znaleźli w sobie siłę, by zawalczyć o prawdę, o Polskę, o Warszawę. Dziś nadal pamiętamy o Powstańcach Warszawskich i każdego 1 sierpnia uroczyście obchodzimy rocznicę wybuchu Powstania.
Wielu z nich wyszło z domu i nie wróciło. Zostawili rodziny, dzieci, rodziców, narzeczonych i narzeczone. Młodzi ludzie, bo to głównie oni walczyli, na zawsze zostali w gruzach zniszczonej stolicy. 63 dni ich walki, poświęcenia, strachu, głodu, ale i nadziei na wolny kraj, normalne życie. Pielęgnowali w sobie wartości patriotyzmu i wolności. Kiedy wybiła godzina „W”, nie zawahali się. Chwycili za broń i solidarnie ruszyli po zabraną im normalność. Ryzykowali też cywile, mieszkańcy stolicy, którzy starali się wspierać walczących Powstańców. Wiedzieli, że za pomoc czeka ich śmierć z rąk niemieckich żołnierzy.
Nie myśleliśmy o śmierci, myśleliśmy o walce
Kiedy wybuchła wojna, miała 14 lat, gdy opatrywała rany Powstańcom – wkraczała w dorosłość. Helena Kamerska, sanitariuszka, rodowita warszawianka przyznaje, że w pamięci ma wiele obrazów walczącej Warszawy. Jak mówi, walki były okrutne, a najbardziej tkwią w jej w głowie momenty, gdy nie mogła pomóc swoim kolegom. Przy życiu trzymała ją nadzieja i myśl o wolności. – Nie myśleliśmy o strachu. Jak leciały bomby, człowiek zawsze myślał, że ucieknie. Nie myśleliśmy o śmierci. Zawsze mówiłam i wierzyłam, że mi się uda – wspomina sanitariuszka.
Życie pod ostrzałem
Bombardowania, to właśnie one – jak sięga pamięcią pani Helena – najbardziej gnębiły ją i innych mieszkańców Śródmieścia. – Trudno było się tam Niemcom do nas „dobrać”, wiec bombardowali dzień i noc. Żyliśmy w podziemiach. Chodziliśmy piwnicami, bo gdy szliśmy ulicami, strzelali do ludzi z dachów. A jak leciały bombowce, to tak nisko, że widzieliśmy pilota. Jak oni widzieli ludzi, strzelali z pokładu samolotu. Żyliśmy w ciągłym strachu, ale trzymaliśmy się pozytywnych myśli – przyznaje. Pani Helena wspomina z nostalgią swoje dzieciństwo i to, że była nieśmiała, wręcz strachliwa – Powstanie mnie uodporniło – wyznaje.
Miłość w czasach wojny
Wyszła za Powstańca, powojenne losy sprawiły, że zamieszkała w Opolu. Z mężem spędziła 64 wspólne i wspaniałe lata. – Ludzie się kochali, poznawali, brali śluby w czasie wojny i powstania. Byliśmy z mężem młodzi, miałam 19 a on 21 lat – wspomina Helena Kamerska.
Byli tacy jak my
Michał i Kuba to harcerze z Głuchołaz. Wspólnie z kolegami wspominali swoich rówieśników sprzed kilku dekad. – Musieli walczyć. Polacy nie mieli wtedy wolności we własnym kraju. Chcieli to zmienić – mówi Michał. Jego kolega Kuba przyznaje, że próbuje się w wczuć, w to co wtedy mogli przeżywać młodzi Powstańcy. – Wyobrażam sobie ich strach. Chcieli żyć, bawić się, poczuć miłość, ale wojna im to utrudniła, zabrała beztroskę. Musimy szanować to, co teraz mamy. Tamta młodzież i dzieci tego nie miały – dodaje.
63 dni chwały i nadziei
Członek zarządu województwa Antoni Konopka przyznaje, że wartości, jakie mieli w sercu Powstańcy, ocaliły nadzieję na wolną Polskę. Etos powstańczego zrywu po 74 latach wciąż żyje i znajduje serdeczny oddźwięk wśród kolejnych pokoleń Polaków. – Pamiętajmy o tych co zginęli z wiarą w sercu, wspominajmy tych, którzy przez lata byli świadkami historii oraz korzystajmy z mądrości żyjących świadków historii sprzed 74 lat. To najlepsze, co możemy dla nich zrobić – apelował podczas uroczystości rocznicowych. Mówił jednocześnie, że 1 sierpnia to symbol tego, że w Polakach tkwią niewyobrażalne siły i wiara, że jako wspólnota możemy się przyczynić do zakończenia czegoś, co jest bardzo złe. – Pięknie wyraziła to w swoich wspomnieniach jedna z sanitariuszek „jeśli cel jest ważny, to ludzie są w stanie zrobić rzeczy niezwykłe” – zacytował.
Powstanie Warszawskie rozpoczęła godzina „W”, 1 sierpnia 1944. Powstańcy bronili się 63 dni. Złożyli broń 3 października. Śmierć poniosło kilkanaście tysięcy walczących, wielu z nich zostało rannych, trafiło do niewoli. W bombardowaniach stolicy i egzekucjach zginęło, jak się szacuje nawet 200 tys. cywilów. Warszawa w znacznej części została zniszczona, pokryła się gruzem i pyłem. Opolanie uczcili pamięć o walczącej Warszawie tradycyjnie przy Pomniku Armii Krajowej na Osiedlu AK.